Naleśniki Dosa (bez glutenu) – dzień 3 finał

Rozpoczęłam manewry w kuchni tradycyjnie od 6 rano, choć godzina publikacji na grupie nie była najwcześniejsza. Nagrywanie filmów na kuchence okazało się trudniejsze niż mi się wstępnie wydawało, filmy są nieostre za co bardzo Państwa przepraszam, ale można zorientować się o co chodzi. Ciasta i czasu miałam mało, więc nie byłam w stanie tego powtórzyć.
3. Dzień
- 0,5 łyżeczki soli,
- 0,5 łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu,
- 1 łyżeczkę czosnku granulowanego,
- 1 łyżkę cukru.
- Dobrze rozgrzewamy suchą patelnię i wylewamy porcję ciasta. Do pewnego stopnia można obracać patelnią i masa będzie się rozlewać, później trzeba ją energicznie rozetrzeć łyżką, bo szybko się ścina. Takie drewienko jakim posługują się w naleśnikarniach do naleśników, było by w tym przypadku świetne, bo można cienką, równą warstwę na patelni rozsmarować, ale jak nie ma to radzimy sobie łyżką.
- Patrzymy na powierzchnię ciasta, gdy się zetnie, smarujemy powierzchnię roztopionym masłem przy pomocy pędzla, to ma być cieniutka warstwa. To masło znacznie poprawia smak ciasta.
- Próbujemy odchylić brzeg placka, sprawdzić czy spód się ładnie przyrumienił, czy jesteśmy w stanie placek poderwać i obrócić na drugą stronę. Po czym przewracamy, smażymy, do momentu, aż się ładnie zrumieni.
- z tej porcji ciasta usmażyłam 10 naleśników o średnicy 15cm.
- Jeśli z jakiś powodów nie możecie Państwo po dobie fermentacji tego ciasta placków usmażyć, nie ma problemu. Proszę ciasta nie wyrzucać. Mnie zdarzyło się tak przetrzymać ciasto 3 doby i też było ok, może ciut bardziej był wyczuwalny kwaśny smak, ale to dodając odpowiednio więcej przypraw, w połączeniu z sosem można sobie z tym poradzić.

Ciasto po nocy, sfermentowane, mocno spulchnione.
Tutaj pierwsze zamieszanie po nocy sfermentowanego ciasta, słyszycie Państwo to skwierczenie pękających pęcherzyków :-)

Do smażenia mam przygotowane: łopatkę do obracania naleśnika, pędzel, roztopione masło i łyżkę, którą rozsmaruję ciasto na patelni.
Wylewam ciasto na rozgrzaną patelnię, energicznie ją obracam, żeby jak najbardziej się rozlało, mogę to robić do pewnego momentu, bo patelnia jest rozgrzana ciasto się ścina, resztę muszę rozetrzeć łyżką. Można trochę ciasta dolać, nie ma problemu. Łyżkę trzeba nie za mocno dociskać, bo przylepić się może ciasto do łyżki i poderwać, widać to na filmie, po czym szybko reagujemy i dalej wszystko jest ok ;-)
Po wylaniu na patelnię ciasta, smażymy tak długo, aż zetnie się powierzchnia placka. Po czym smarujemy powierzchnię masłem. Na filmie widać, że część ciasta się nie ścięła i jak przejechałam po tym pędzlem się mazało. Musi się ciasto ściąć przed smarowaniem!
Sprawdzam czy uda mi się placek poderwać, czy spód jest dobrze wysmażony. Tu nie ma co się śpieszyć, jak nie zrumienimy dobrze tego placka, to na niekorzyść smaku. Uwierzcie mi Państwo, bo to ta skarmelizowana powierzchnia diametralnie zmienia smak placka.
Mój gotowy usmażony naleśnik jest elastyczny, mogę go bez problemu zwinąć w rulon. Gdyby udało mi się rozsmarować na patelni dużo cieńszą warstwę ciasta byłby nieco sztywniejszy, chrupiący, na pewno jeszcze smaczniejszy.
Do naleśników Dosa podałam sos curry z kurczakiem na bazie jasnych warzyw, przepis dodam w osobnym wpisie.
Link do opisu poprzednich dni:
_____________________________________________